20190623 144046

Relacja Bartka z Susz Triathlon 1/2 Ironman

Relacja Bartosz “Hamer” Chamerski

Była jesień 2018 i oczekiwanie z niecierpliwością na czas, kiedy
pojawi się możliwość kupna pakietu startowego na Susz Triatlon 2019. W
końcu pojawiły się sloty,ale mimo to miałem jeszcze kilka dni
wątpliwości czy oby na pewno tego chcę i czy poradzę sobie z tym
wszystkim, bo to jednak nie tylko wyzwanie sportowe,mentalne ,ale też
logistyczne w moim przypadku, gdyż to mój pierwszy triatlon i od razu
takiej rangi z takim dystansem.W rezultacie podiołem decyzję o
wystartowaniu w zawodach i zaczęły się treningi. Wszystko szło jak
trzeba, planów nie układałem z góry, ponieważ trenuję na tzw.
intensywność danego dnia, jeśli chodzi o biegi czy jazdę na rowerze,
ponieważ po długim dniu pracy,nie zawsze człowiek ma zapas sił na
ciężki trening,regularny owszem.

       Pewnego jednak wieczoru stało się coś nieprzewidzianego, na dwa
miesiące przed startem w moim pierwszym maratonie  i na trzy miesiące
przez startem w triatlonie , niefortunnie ustałem na krawężnik i w
trakcie biegu skręciłem śródstopie do wewnątrz. Kontuzja była poważna
i pewnie jeszcze będzie mi o sobie przypominać kilka ładnych lat.
“Załamałem się” Długo myślałem o tym czy wrócę do sportu, miałem na to
czas ,gdyż ponad miesiąc byłem kompletnie wykluczony, jedyne co mogłem
robić to lekkie ćwiczenia w celu poprawienia sprawności nogi i górnych
partii ciała. Po sześciu tygodniach wróciłem do treningu, udało mi się w
pewnym stopniu nadrobić stracony czas i wytarowałem w maratonie.
Jednak w kolejnym wyzwaniu jakie na mnie czekało był triatlon w którym
są trzy dyscypliny ,a moje pływanie było i jest słabe.

Nie na tyle, żeby nie przepłynąć dystansu 2 km ,ale przepłynąć go znacznie szybciej
i raczej wiadome będzie, że będę płynął jak tylko potrafię.

No i nadszedł upragniony weekend zawodów, dzień poprzedzający to
wstawienie roweru do strefy zmian. Mimo to wcale nie dochodziło do
mnie ,że to już jutro. Po nieprzespanej nocy nadszedł ten moment, ja w
wodzie z kilkuset osobami i zabrzmiał sygnał do startu. Dopiero wtedy
uświadomiłem sobie gdzie jestem i co tu robię.

Po mimo stylu udało mi
się wyjść z wody po 41 minutach. Jak dla mnie na ten czas, był to
dobry wynik, jednak w takich zawodach byłem jednym z ostatnich którzy
wychodzili z wody.

 

Kolejną była zmiana, która jak na pierwszy raz
poszła mi całkiem nieźle, a następną była moja ulubiona dyscyplina, więc
pokazałem na co mnie stać, minąłem dosyć dużą stawkę zawodników i po
mimo słabego pływania plasowałem się na co raz to lepszej pozycji.

Kolejna zmiana i zaczęło się bieganie. Na pierwszej pętli złapał mnie
lekki skurcz, ale w obie nogi. Było to widoczne i jeden z zawodników
doradził mi, żebym zwolnił. Posłuchałem go i przeszedłem prawie do
marszu, jednak tylko na kilka sekund, ale zrobiłem to, bo wiedziałem, że
przede mną jeszcze 14km biegu, co mogłoby się skończyć o wiele gorzej.
Po mimo tych kilku straconych sekund i drugiej wolniejszej pętli udało
się dobiec bez większych problemów na metę z czasem 5:10:24.


Oczywiście plan jaki zakładałem to próba złamania łącznego czasu 5
godzin, który był w moim zasięgu, ale i tak jestem bardzo
zadowolony. Jeśli chodzi o wynik, to zawsze będzie mobilizacja i chęć do
jego poprawienia. Na koniec jeszcze chciałbym podziękować wszystkim
moim znajomym, którzy mnie wspierali, dopingowali i pomagali mi przed i
w trakcie zawodów. Bartek

GRATULACJE z podjętego wyzwania 😀