![1 (24) [1600×1200]](http://dzierzgonteam.pl/wp-content/uploads/2017/07/1-24-1600x1200-700x350.jpg)
Relacja z I Półmaratonu Szlakiem Bielika Parpary 23.07.2017 r.
Chyba wszyscy już relacje przedstawili tylko ja(Adam) się nie mogłem zebrać by w końcu napisać, jak wyglądał mój pierwszy w życiu Leśny Półmaraton.
Na kilka dni przed startem były organizowane rowerowe objazdy trasy, by zobaczyć z czym tak naprawdę będziemy się mierzyć, na jeden z nich dotarłem ale spóźniłem się 15 min. i niestety grupa już pojechała. To pozostało poczekać do Niedzieli i pobiec jak większość na żywca 🙂
Niedziela – Dojeżdżam do Parpar i na parking zorganizowany jakieś 300 m, jak nie dalej,od Drewutni na Gapiorach w Parparach(jakoś tak to idzie hehe). Zachmurzone niebo, zaczęło mżyć. Odebrałem pakiet startowy, a co się w nim znajdowało:
- numer startowy do przypięcia
- izotonik w puszce
- czip do przywiązania do buta
Spotykam znajome twarze 🙂 i czekamy do 10:00 na start. Chwilę przed tym omówienie przebiegu trasy. Każdy kilometr, skręt oznaczony i zabezpieczony.
… i ruszyli 😀 biegnę bardziej z tyłu z Tomkiem Dudzińskim z Grupy “zButa”
Praktycznie każdy zakręt obsadzony wolontariuszami w kamizelkach i tych pieszych i tych rowerowych oraz dopingujących kibiców. Na każdym kroku Fotografowie 😀 Zabezpieczenie medyczne.
Prowadzili Nas Rowerzyści, jak i zamykali trasę na ostatnim biegnącym.
Na początku trochę zbyt szybkie tempo, chcesz się dostosować do grupy biegnącej przed tobą i tak to wychodzi. Można spokojnie powiedzieć że Pierwsze 5 km trasy było najtrudniejsze. O ile po płytach betonowych jestem znacząco przyzwyczajony biegać, to już po leśnych ścieżkach z wystającymi korzeniami i wszelką roślinnością oraz piaszczystych długich podbiegach już nie tak bardzo 🙁
Co 5 km były rozstawione punkty żywieniowe w zależności od pokonanego dystansu im dalej tym wiadomo były lepsze (domowe izotoniki z modem i cytrynką, woda, czekolada, banany, rodzynki, pomarańcze) oczywiście na każdym się zatrzymywaliśmy 😀
Za namową Tomka po 6 km robimy marszobiegi około 700 m biegu i 300 m marszu. Uspokojaliśmy tętno. Tym sposobem przetrwałem, zapewne jakbym sam biegł to po około 15 km bym już spuchł.
Zmorą leśnego biegu były watahy komarów i końskich much, dlatego nie można było się zatrzymywać, jak nie bieg to chociaż szybki marsz, choć i tak mimo tych zabiegów kilka mnie dopadło.
Od około 17 km czułem już zmęczenie, na stopach odciski które z każdym krokiem dawały o sobie znać 🙂
Ostatnie kilkadziesiąt metrów i jeeessst META 🙂 Euforia i satysfakcja, było SUPER 😀 i ten piękny medal z Bielikiem w butach biegowych hehe
Teraz tylko po jadło z mięsiwem i zimne piwko Rycerz z Browaru Gościszewo 🙂
Bieg ukończyłem w/g chipa w czasie 2 godzin i 16 minut i jakieś tam sekundy, ale nie byłem ostatni 😀 Ten pierwszy raz, chciałem się po prostu sprawdzić na długim dystansie. Nie było aż tak źle ale wiem że muszę jeszcze dużo pobiegać by za rok ponownie wystartować 😀
Jeszcze raz Dzięki Tomku że dotrzymałeś mi towarzystwa i mobilizowałeś do biegu. Wielkie podziękowania dla organizatorów Powiślańska Organizacja Turystyczna, Nadleśnictwo Kwidzyn, Wielka Konfraternia Zacnego Jadła, Napitku i Rękodzieła za tą zacną potrawę i kompot po biegu, Wszystkim wolontariuszom małym i dużym oraz kibicom za wsparcie i doping podczas biegu, Fotografom za te ładne fotki i filmy, i samym Biegaczom że tak licznie wsparliście ten terenowy bieg.
Do zobaczenia na kolejnym :D:D:D
Film, a poniżej galeria
Galeria z zawodów
Zapis czasu i trasy na Endomondo
powered by EndomondoWP